Drake – Scary Hours 2 (2021) | Szybka Płytka #2

„Scary Hours 2” było płytą, której się nie spodziewałem, ale jak już dowiedziałem się, że wyjdzie to traktowałem ją raczej jak przystawkę przed „Certified Lover Boy”. Podobnie niskie wymagania miałem przed „Dark Lane Demo Tapes” i ponownie zostały one spełnione z dużą nawiązką. Zdecydowanie wolę takie niespodzianki niż gdy przehajpowany album okazuje się klapą.

„Scary Hours 2” to epka kanadyjskiego rapera Drake’a, która ukazała się w marcu 2021 roku.
Jest to kontynuacja wydanego na początku 2018 r. „Scary Hours”. Na tamtej płycie znalazły się hitowy „God’s Plan” i całkiem dobry track „Diplomatic Immunity”. Jako, że sukces pierwszego przyćmił drugi utwór, można było odnieść wrażenie, że to bardziej singiel z b-sidem niż epka.
W przypadku „Scary Hours 2” jest inaczej. Płyta składa się tylko z 3 utworów ale wszystkie są świetne. Produkcja jest oryginalna i na wysokim  poziomie, a Drake nadal udowadnia, że może robić hit za hitem i długo jeszcze nie wypadnie z formy.

„What’s Next” to typowy trapowy track na którym Drake opowiada dlaczego jest numerem jeden w grze. Cały kawałek bardzo wpada w ucho. Flow Drake’a płynie gładko po słowach, więc nie powinno dziwić czemu tak się przechwala. Najciekawszy jest bit, w którym główną melodie gra syntezator o bardzo „ziarnistym” dźwięku, a kontrmelodię słyszymy czasami w postaci cyfrowego fletu. Mimo swojej prostoty bit bardzo mi się podoba i jest to jeden z oryginalniejszych podkładów na jakich Drake rapował.

Na „Wants and Needs” Drake opowiada o trudach balansowania życia, kiedy jest się sławnym i osiągnie sukces. Próbuje zrównoważyć to co chce, z tym co powinien i mierzy się że swoimi grzechami. Jest też zwrotka od Lil Baby’ego, który doskonale wczuł się w klimat utworu i pokazał swój pełny raperski potencjał. Sam instrumental składa się głównie z atmosferycznych padów i trapowej perkusji. Jest to zdecydowanie najmroczniejszy kawałek na płycie.

„Lemon Pepper Freestyle” okazał się kolejną świetną kolaboracją Drake’a z Rickiem Rossem. Chociaż nie jestem wielkim fanem Rossa (poza zwrotką na „Devil In A New Dress”) to za każdym razem gdy współpracuje on z Drakiem wychodzą z tego same diamenty. Kawałek ma bardzo fajny bit oparty na  samplu wokalnym. Aż pamięć sama nasuwa Poundcake z płyty „Nothing Was The Same”. Lirycznie też jest bardzo ciekawie. Drake poza typową dla rapu braggą i rozważaniami, co by było gdyby nie był sławny opowiada np. o odbieraniu swojego syna ze szkoły i o tym jak na zebraniach inne matki patrzą się na niego wielkimi oczami i wypytują czy zna Beyoncé i Nicki Minaj. Oczywiście, że zna. Nie spodziewałem się, że będę obserwował dojrzałość artysty w ten sposób, ale jest to bardzo ciekawe urozmaicenie tekstu.

„Scary Hours 2” to bardzo dobra epka, która i tekstowo i muzycznie jest na wysokim poziomie. Nie powinno to dziwić bo Drake przyzwyczaił nas już, że wszystko co robi, robi starannie. Nie mogę się doczekać, aż dostaniemy od niego studyjny longplej. Mam tylko nadzieję że rzeczywistość sprosta moim oczekiwaniom.

Ocena: 7/10
Ulubione utwory: „Lemon Pepper Freestyle”, „What’s Next”

Recenzja dostępna także w formie graficznej na Instagramie:

Dodaj komentarz